28.02.2019

Korporacja inna niż wszystkie. Magazyn Filmowy

(tekst ukazał się w lutowym wydaniu MF)

Choć nazwa NEM Corp. może sugerować firmę produkcyjną nastawioną na czysty zysk, jej założyciele Ewa Puszczyńska, Klaudia Śmieja i Jan Naszewski mają bardziej złożone plany.

 

Gdy na przełomie sierpnia i września 2018 roku w mediach opublikowano informację, że Ewa Puszczyńska, Klaudia Śmieja i Jan Naszewski założyli nową firmę produkcyjną, by wspólnymi siłami rozwijać i realizować międzynarodowe projekty, trudno było kryć ekscytację. Szczególnie, że wedle doniesień NEM Corp. ma wykorzystywać lata doświadczeń swych założycieli w branży, by ściągać do Polski zagranicznych producentów i prestiżowe produkcje. W końcu Ewa Puszczyńska ma na koncie nagrodzoną Oscarem Idę oraz zbierającą wyśmienite recenzje Zimną wojnę Pawła Pawlikowskiego, a wśród przyszłych projektów jej firmy Extreme Emotions jest choćby nowy film uznanego na arenie międzynarodowej Tomasza Wasilewskiego – Głupcy.

Śmieja, wraz z Beatą Rzeźniczek, partnerką z firmy produkcyjnej Madants, wyrobiła sobie markę dzięki jakościowym koprodukcjom mniejszościowym, jak Niewinne Anne Fontaine, W cieniu drzewa Hafsteinna Gunnara Sigurðssona czy pokazywanego na festiwalu w Toronto High Life Claire Denis. W przyszłym roku do kin trafi jej Obywatel Jones Agnieszki Holland (wyprodukowany dla Film Produkcji). Z kolei Naszewski prowadzi wraz z Katarzyną Siniarską New Europe Film Sales, szczycąc się za sprawą międzynarodowych sukcesów Baranów. Islandzkiej opowieści Grímura Hákonarsona, Lata 1993 Carli Simón czy Ostatniej Rodziny Jana P. Matuszyńskiego mianem jednego z wiodących agentów sprzedaży Starego Kontynentu. Takie partnerstwa zawsze wywołują spore zainteresowanie.

Minęło kilka miesięcy. Kurz ekscytacji nieco opadł. Niesłusznie. Prawda jest bowiem taka, że od początku było wiadomo, że pierwsze owoce działalności firmy będzie można ujrzeć dopiero w latach 2019-2020. „Obecnie NEM Corp. jest raczej platformą współpracy niż pełnoprawną firmą produkcyjną” – wyjaśnia Naszewski. – „Spotykamy się z potencjalnymi partnerami, sprawdzamy różne rozwiązania, krystalizujemy struktury. Trzeba pamiętać, że nie zamykamy własnych firm, New Europe, Extreme Emotions i Madants będą dalej działały, a jednocześnie zespoły każdej z nich w taki czy inny sposób włączą się w prace NEM Corp. Każde z nas ma własne doświadczenia i styl pracy. Chcemy to uszanować, wykorzystując w pełni potencjał tej niezwykłej grupy ludzi”.

Wrześniowe ogłoszenie powstania NEM Corp. podyktowane było branżowymi możliwościami międzynarodowych festiwali w Wenecji, Toronto czy San Sebastián, na których Puszczyńska, Śmieja i Naszewski prezentowali filmy. Chcieli wykorzystać efekt PR-owy, by zacząć stawiać fundamenty pod nową firmę. Tym bardziej, że dzięki zachętom finansowym Polska ma szansę stać się niedługo dla zagranicznych producentów atrakcyjną alternatywą wobec Czech, Węgier czy Bułgarii. „Nie mogę zdradzić szczegółów, ale rozmawialiśmy już na temat dużych produkcji, które mogłyby zostać wyprodukowane u nas, w polskich lokacjach, z polskimi profesjonalistami i sprzętem” – mówi Naszewski. – „Te rozmowy muszą być prowadzone odpowiednio wcześniej”.

Nie od dziś mówi się, że Polska ma wiele do zaoferowania zagranicznym producentom. Choćby w kontekście pięknych, nieogranych w zachodnim (bądź wschodnim) kinie plenerów, o których ciepło wypowiadali się poważani location managerowie. Problemem były kwestie budżetowe, a nie merytoryczne. Oprócz dostępu do wymagających lokalnego partnera zachęt finansowych założyciele NEM Corp. zamierzają świadczyć dużym studiom usługę serwisową – gwarantować wysokiej jakości plany techniczne oraz ich obsługę, sugerować ludzi do poszczególnych pionów itp. – przy części z nich stając się także koproducentem mniejszościowym. Również w tym aspekcie pomagać ma budowana latami reputacja Puszczyńskiej, Śmieji i Naszewskiego.

Ciekawym elementem strategii NEM Corp. jest także przyjęta nazwa. O ile pierwszy człon łatwo rozszyfrować – to pierwsze litery istniejących firm: New Europe, Extreme Emotions, Madants – tak w przypadku drugiego filmowcy pozwolili sobie na odrobinę kreatywności. „Wszyscy, którzy nas znają wiedzą, że jesteśmy antykorporacyjni” – tłumaczy Naszewski. – „Firma ma jednak robić duże, różnorodne projekty, również serialowe i telewizyjne, więc chcieliśmy stworzyć poczucie, że to poważna organizacja gotowa na różne wyzwania. Dodanie »Corp.« w nazwie było zarówno lekkim żartem, jak i mocnym oświadczeniem”. Każdego roku na świecie powstaje kilka tysięcy filmów, budowanie reputacji firmy i zaufania u partnerów jest więc jednym z kluczy do sukcesu. Kolejnym jest atrakcyjna oferta na rynku przepełnionym atrakcyjnymi ofertami. NEM Corp. nie odkrył wszystkich kart, jednak niektóre atuty są dobrze znane. „Unikalnym komponentem firmy jest właśnie New Europe. Jesteśmy w stanie radykalnie i realistycznie ocenić sprzedażowy i dystrybucyjny potencjał przygotowywanego filmu. Przegadać go szczerze na wczesnym etapie z partnerami. Chcemy także pomagać w pakietowaniu filmów, w rozmowach o obsadzie, o marketingu, o plakatach” – kontynuuje Jan Naszewski. – „Coraz więcej agentów sprzedaży zakłada swoje firmy produkcyjne, wchodząc w projekty już na wczesnym etapie. Dla nas lepiej było wykorzystać doświadczenia produkcyjne Ewy, Klaudii oraz ich zespołów, niż zaczynać w produkcji od zera. Wierzę, że zbiór naszych umiejętności da wyjątkowy efekt”.

Firma nie będzie tylko koprodukować i świadczyć usługi serwisowe, zajmie się też produkcją własnych filmów, dlatego Puszczyńska, Śmieja i Naszewski liczą na zainteresowanie prywatnych inwestorów. Lwia część produkcji filmowej w Polsce finansowana jest z pieniędzy państwowych, lecz coraz częściej słychać o frekwencyjnych sukcesach producentów, którzy obrali inną ścieżkę. Przykładem zrealizowane ze środków prywatnych trzy części Planety Singli. „Rynek dopiero się rozwija, ale takie relacje buduje się latami” – dodaje Naszewski. – „Jeśli nie będzie złych praktyk producenckich, jeśli dystrybutorzy będą uczciwie rozliczali się z zysków, pojawi się więcej osób, które będą inwestowały w kino”.

Abstrahując od wszelkich finansowych perspektyw, NEM Corp. zdaje się być nade wszystko ogromną szansą. Dla lokalnych firm, by umacniać swą markę i rozwijać się na innych rynkach. Dla Polski, by zaistnieć na nowe sposoby – choćby turystycznie – na mapie światowego kina i serialu. Dla naszych zawodowców, by wybić się jak ich węgierscy koledzy po fachu, którzy zdobywają doświadczenie na planach wielkich amerykańskich produkcji. I dla widzów, którzy mimo wszelkich narzekań chcieliby oglądać jak najwięcej ciekawych rodzimych projektów, którymi można chwalić się na świecie. Przyszłość pokaże, czy rzeczywiście tak to się ułoży, miejmy jednak nadzieję, że NEM Corp. dołoży do tego swój kamyczek.

 

Darek Kuźma

KIPA