11.04.2019

Film the Book: producenci mogą być partnerami biznesowymi dla wydawców

Film the Book potwierdza jak istotne jest coroczne spotkanie przedstawicieli branży wydawniczej i filmowej. Wydarzenie już wykreowało modę na literackie adaptacje filmowe i serialowe. 10 kwietnia w Mazowieckim Instytucie Kultury po raz drugi dyskutowano podczas paneli, prezentacji i pitchingów o współpracy dwóch istotnych dla siebie środowisk.

Pierwsza edycja Film the Book zainspirowała producentów, scenarzystów i reżyserów do sięgnięcia po książki. Obecnie powstają m.in. adaptacje„Króla” Szczepana Twardocha(reżyseruje J.P. Matuszyński) i „Żmijowiska” Wojciecha Chmielarza. Na antenie TVN pokazywany jest serial „Chyłka-Zaginięcie” na podstawie prozy Remigiusza Mroza. Pod koniec 2018 roku wielkim hitem okazał się serial na kanwie książki Jakuba Żulczyka „Ślepnąc od świateł”  wyprodukowany przez HBO. Niedawno w kinach premierę miał film„Ciemno, prawie noc”na podstawie książki Joanny Bator.

Na rosnące zainteresowanie polską literaturą jako pierwowzorem filmowych opowieści zwrócili uwagę uczestnicy panelu dyskusyjnego „Wydawcy vs. producenci – trudna sztuka adaptacji”. Goście: Michał Nalewski (Wydawnictwo Prószyński); Hanna Grudzińska (Wydawnictwo Marginesy); Monika Regulska (Agencja Literacka Syndykat Autorów); Adrian Tomczyk (Wydawnictwo Czwarta Strona); Leszek Bodzak (Aurum Film); Anna Limbach-Uryn (Canal+ ), Zbigniew Domagalski (Studio Filmowe Kalejdoskop); Oriana Kujawska (TVN) opowiedzieli o licznych, często problematycznych aspektach współpracy wydawców i filmowców.

Panel dyskusyjny „Wydawcy vs. producenci – trudna sztuka adaptacji”, fot. KIPA

Moda na literackie adaptacje

Anna Limbach-Uryn z Canal+ szuka w książkach przede wszystkim interesującej historii. Próbuje odpowiedzieć na pytanie, czy może się spodobać widzom i osiągnąć frekwencyjny sukces, jak było w przypadku „Nielegalnych”, inspirowanych książką Vincenta V. Severskiego. Według Hanny Grudzińskiej z Wydawnictwa Marginesy w tej chwili panuje moda na adaptacje literatury współczesnej.  – Mamy sprzedane prawa do sześciu książek; jedną z nich jest „Czarny Mercedes” Janusza Majewskiego [premiera filmu na jesieni tego roku] – dodała. Gdy wydawca sprzeda prawa często jest odłączony od produkcji filmu. – To dobrze, bo każdy powinien pracować nad tym, na czym się zna – mówiła Grudzińska. W pisanie scenariusza może [ale nie musi] zostać zaangażowany autor książki. Dziś najczęściej sprzedają się popularne tytuły. Czy tak powinno być? Według Oriany Kujawskiej z TVN ryzyko producenta jest zbyt duże, aby mógł zdecydować się na zupełnie nieznaną książkę. Oczywiście, takie przypadki się zdarzają, podobnie jak z tekstem scenopisu nieopartego na literaturze.

Uczciwa relacja biznesowa

Film lub serial może stanowić początek drugiego życia dla pozycji książkowej. Często na okładce pojawia się kadr filmowy, a pozycja wraca na półki w księgarniach. „Moje córki krowy” – mówił Zbigniew Domagalski ze Studia Filmowego Kalejdoskop są takim przykładem. Film pojawiał się wtedy, gdy wyszła książka. Dzięki naszym wspólnym działaniom wydawnictwo i producent odnieśli sukces. Wtórowała mu Monika Regulska  z Agencji Literacki Syndykat Autorów przywołując przykład „Opowieści podręcznej”. Świetny serial HBO utrzymuje książkę przy życiu.  Michał Nalewski z Wydawnictwa Prószyński uważa, że myślenie wydawców i filmowców zmieniła 1. edycja Film the Book. – Przez lata adaptacja była ukoronowaniem pracy redaktora. Strona filmowa wreszcie stała się partnerem biznesowym dla wydawnictwa – przyznał. Dziś liczy się uczciwa relacja rynkowa.

 

Wbić kij w mrowisko

Wydawcy chcieliby, aby filmowcy kupowali prawa do adaptacji w czasie pisania książki. Leszkowi Bodzakowi z Aurum Film udała się taka współpraca przy „Żeby nie było śladów. Sprawa Grzegorza Przemyka” Cezarego Łazarewicza. W przyszłym roku rozpoczną się zdjęcia do filmu. Za kamerą stanie J. P. Matuszyński. Bodzak wsadził kij w mrowisko mówiąc o kasowych klapach filmowych adaptacji na przełomie ostatnich 11 lat. Z jego wyliczeń wynika, że powstało w tym czasie 14 adaptacji polskiej literatury współczesnej przy około 400 wyprodukowanych filmach. W przypadku książki sprzedaż 100 000 egzemplarzy jest sukcesem. W film należy zainwestować około 6 mln. złotych, zwrot nastąpi przy 800 000 widzach w kinie. A na adaptacje w Polsce chodzi około 200 – 300 000 osób. Skala jest nieporównywalna.

W dalszej części dyskusji paneliści rozważali zarysowaną przez Bodzaka sytuacją. Jednym z powodów mogą być dystrybutorzy, którzy przy promocji ukrywają informację o literackim pierwowzorze. Zdaniem Moniki Regulskiej statystyki podane przez producenta „Ciemno, prawie noc” nie są kwestią liczb, ale interpretacji. Wynika z nich, że w ciągu tych 11 lat, na każdy rok przypadła jedna adaptacja książki. Dla Hanny Grudzińskiej odpowiedzią na małą frekwencję może być po prostu słaba jakość filmów. Zbigniew Domagalski zażartował przywołując zdanie profesor czeskiej szkoły FAMU: – Bierzcie słabą i krótką książkę, przeróbcie ją i  będziecie mieli sukces. Michał Nalewski odpowiadając na wątpliwości Leszka Bodzaka mówił, że okres 2 czy 3 lat to dziś cała epoka na rynku wydawniczego i filmowego.

 

Co to znaczy, że książka ma potencjał filmowy?

Dla Oriany Kujawskiej to mocny bohater z wyraźnym celem, osobowością ze skazą. Musi mieć przeszkody i podobnie, jak w przypadku każdego scenariusza, być oparty na arystotelesowskich proporcjach. Monika Regulska opowiedziała o istniejącej w USA platformie z algorytmem wyszukującym filmowcom konkretnych bohaterów literackich i tytuły do ekranizacji.

Co dalej?

Wszystko w rękach filmowców i wydawców. Produkcja filmowa rozwija się niesamowicie, również ze względu na platformy internetowe: inwestycje Netflixa czy Playera (premiera „Chyłki-Zaginięcia” odbyła się na platformie, w drugiej kolejności serial trafił na antenę TVN). Tendencje są bardzo optymistyczne, rynek zagraniczny jest coraz bardziej zainteresowany polskimi produkcjami.

Podsumowując wydawcy zwrócili uwagę na aspekt prawny – podpisywanej umowy będącej gwarancją i zaangażowaniem obu stron. Autor zawsze może zastrzec sobie prawo do rezygnacji z umieszczania nazwiska w produkcji filmowej czy serialowej. Obie strony muszą zabezpieczyć swoje interesy. O prawnych aspektach opowiadała dr Iga Bałos podczas warsztatu: „Czy masz tak w swojej umowie? Studium przypadków beznadziejnych”. Prawniczka specjalizująca się w ochronie własności intelektualnej, doktor nauk prawnych i wykładowca, autorka książki „Prawo dla filmowców” zastanawiała się nad rozwiązaniem spornych kwestii prawnych, brakiem zrozumienia stron i błędnej ocenie warunków umowy.

W dalszej części odbyły się sesje pitchingowe

 

Cały katalog dostępny tutaj 

Druga edycja Film the Book odbyła się 10 kwietnia w Mazowieckim Instytucie Kultury w Warszawie. Organizatorem Film the Book była Mazovia Warsaw Film Commission działająca w ramach Mazowieckiego Instytutu Kultury. Partnerami wydarzenia byli Krajowa Izba Producentów Audiowizualnych oraz Stowarzyszenie Filmowców Polskich.

Marcin Radomski

artykuł ukazał się 10 kwietnia na Portalu Stowarzyszenia Filmowców Polskich

KIPA