13.03.2010
Jak działają nasze polskie, nowe regionalne fundusze filmowe i pierwsze film commission? Jak się prezentują na tle starszych i zamożniejszych europejskich kolegów? Co trzeba zrobić, aby przy udziale RFFów i komisji filmowych rozwinąć koprodukcje międzynarodowe? Te tematy zdominowały drugą już konferencję Regionalnych Funduszy Filmowych, którą w dniach 10-12 marca zorganizowały podczas targów Media Expo w Poznaniu Krajowa Izba Producentów Audiowizualnych, Fundacja Polskie Centrum Audiowizualne oraz Międzynarodowe Targi Poznańskie. SFP było jednym z partnerów tego niezwykle ciekawego i cennego wydarzenia.
W 2005 roku, kiedy powstawał PISF, utworzenie regionalnych funduszy filmowych wydawało się mrzonką. Dzisiaj działa ich już dziewięć, a następne są w przygotowaniu. Od 2008 roku możemy na małych i dużych ekranach oglądać filmy wsparte przez polskie RFF-y. Coraz więcej władz samorządowych decyduje się na utworzenie czy to funduszu, czy to komisji filmowej.
Wielokrotnie pisaliśmy już o polskich regionalnych funduszach filmowych, i na stronach Stowarzyszenia i w portalu www.bazafilmowa.pl, a także na łamach Magazynu Filmowego SFP. Przedstawiciele większości z tych funduszy pojawili się w Poznaniu, by zaprezentować swój dorobek, założenia i poznać polskich i europejskich partnerów. Tylko dla przypomnienia: największymi funduszami są: RFF Kraków i Małopolska, RFF Śląski, RFF Dolnośląski, RFF Wielkopolski i RFF Łódzki. Aktywnie działają fundusze w Gdyni, a także dwa stosunkowo nowe w Lublinie i w Gdańsku, oraz nastawiony na debiuty fundusz Zachodniopomorski.
Działają już dwie oficjalne komisje filmowe: w Krakowie i Łodzi, nie tylko pomagając producentom zorganizować produkcję w ich mieście, ale także zabiegając o lokowanie u nich nowych filmów. Z powodzeniem. Największe wrażenie na obecnych zrobił jednak dyrektor Jerzy Lach wydziału kultury z Urzędu Marszałkowskiego województwa Mazowieckiego, który powiedział, że sejmik mazowiecki przeznaczył na razie na wspieranie kina w regionie 1 mln złotych, natomiast do powstającego dopiero mazowieckiego funduszu filmowego postanowiła dołączyć prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz sumą, uwaga, 7 mln złotych rocznie.
Moderator konferencji Jacek Wilczyński, Sekretarz Generalny KIPA, która zajęła się organizacją polskiej regionalnej polityki audiowizualnej, zwrócił uwagę, iż polskie
RFF-y zostały usytuowane przy istniejących już instytucjach, nierzadko silnie powiązanych z władzami samorządowymi. Dzięki temu korzysta się z wypracowanego już potencjału, a nie buduje od zera infrastruktury. Warto wspomnieć, że licznie przybyli na konferencję goście zagraniczni (w tym moderująca spotkanie Charlotte Applergen z organizacji zrzeszającej europejskie RFFy Cine-Regio) nie szczędzili gospodarzom słów uznania, że w tak szybki i skuteczny sposób, na przestrzeni zaledwie kilku lat pokryto Polskę lokalną siecią funduszy filmowych, które, choć może nie są największe, to znacznie ożywiły pozacentralną produkcję filmową.
Najciekawszą częścią konferencji był panel z przedstawicielami zagranicznych regionalnych funduszy filmowych, którzy dzielili się swoimi doświadczeniami w tej materii.
Bardzo ciekawe wystąpienie miał producent Eric Crone, wieloletni dyrektor Duńskiego Instytutu Filmowego, i były dyrektor funduszu FilmFyn. Duński Instytut Filmowy istnieje od 30 lat. Wsparcie ze strony Regionalnych Funduszu Filmowych to podstawa finansowania kinematografii w Danii. Dzięki ukierunkowanej polityce część produkcji z Kopenhagi wyprowadzono do mniejszych miast, małych miejscowości. Dzięki temu utworzyły się nowe miejsca pracy, a ponadto regiony nabrały nowej tożsamości, jak ujął to Crone. Różnorodność jest znakomitym środkiem przekazu, podkreślił. Zawsze też trzeba sobie zadać pytanie, do kogo kierowana jest produkcja. Komedia kierująca się szczególnym poczuciem humoru trafi do rynku raczej lokalnego. Natomiast duże filmy, znanych reżyserów, z dobrą, rozpoznawalna obsadą mogą być kierowane do rynku międzynarodowego. Natomiast ciągle nie wiemy, jak to zrobić, aby więcej naszych filmów miało międzynarodową widownię, dodał Crone. Wątek ten poruszył zresztą później Jonathan Davis, konsultant PISF, KIPA i SFP ds. europejskich.
Brigitta Manthey z Medienboard Berlin-Brandenburg opisała powstanie regionalnych funduszy filmowych w Niemczech, gdzie są one podstawą finansowania kinematografii. W Niemczech przed II Wojną Światową przemysł filmowy rozwinął się niezwykle dynamicznie. Po wojnie przyjęto taką zasadę polityki kulturalnej, według której za sprawy gospodarcze odpowiadał rząd federalny, natomiast za politykę kulturalną – władze regionalne. Zasada działała tak w przypadku np. produkcji filmowej, inicjowanej z regionu, finansowanej „z góry”. W latach 60-tych zagrożeniem dla produkcji filmowej była telewizja, bardzo atrakcyjna i coraz łatwiej dostępna. Coraz więcej na ekrany kin wchodziło filmów amerykańskich i do niedawna to okazywało się największym problemem.
Z kolei lata 80-te przyniosły rozwój kina autorskiego pojmowanego w interesujący sposób; reżyser był jednocześnie producentem swoich filmów. W latach 90-tych zmieniono całkowicie system finansowania kina w Niemczech. Regiony stawały się coraz silniejsze i na nie w końcu przerzucono finansowanie produkcji ze szczebla centralnego. Silna polityka regionalna pomogła przezwyciężyć różnice między wschodem a zachodem. Władze federalne uznając się nie dość przygotowanymi na to, by decydować o kształcie produkcji filmowej, powołały regionalne spółki finansowane z podatków, które dzisiaj znamy jako niemieckie regionalne fundusze filmowe.
Obecnie funkcjonuje 7 podstawowych regionów filmowych. z których największe to rejon Berlin – Brandenburgia (w tym także miasto Berlin), Magdeburgia, Monachium, Północna Westfalia, i mniejsze, jak np Badenia Wirtenbergia czy Hamburg. Pieniądze płyną z podatków.
Dysponują one różnymi funduszami i mają nieco inne „profile” działalności, np. Płn. Westfalia specjalizuje się przede wszystkim w produkcji telewizyjnej, dysponuje kwotą 39 mln Euro rocznie; Monachium, niezwykle silny ośrodek filmowy, z którym związani są znakomici reżyserzy, ma kwotę ok. 25 mln Euro, podobnie alternatywny, artystyczny Berlin. Inne fundusze są mniejsze. Zrezygnowano z początkowej zasady „wszystkim po równo”, gdyż różne rejony mają różny potencjał filmowy.
Brigitta Manthey wspomina, że na początku musieli niejako prowadzić producentów „za rączkę”, pomagali przygotować wniosek, scenariusz. Teraz, po 15 latach, do funduszu spływa około 100 wniosków co daje możliwość komfortowego wyboru.
Bardzo ciekawym akcentem konferencji było wystąpienie Polki Katarzyny Ożgi, która pracuje przy tworzeniu Film Commission Saarland. Saarland to najmniejszy land niemiecki, który, jak określiła Ożga, przegapił trochę swoją szansę na założenie funduszu filmowego w latach 90-tych. Prace nad powstaniem komisji trwają od 2006 roku. Organizatorzy stawiają na wyjątkowe położenie regionu. Saarland (po polsku kraj Saary), w dużej mierze przypomina nasz Śląsk, jest to obszar industrialny, z kopalniami, fabrykami. Saarland ma szansę na przyciągnięcie europejskich koprodukcji ze względu na sąsiedztwo z Francją, Lotaryngią, Luksemburgiem i bliskość Belgii. Pierwszymi efektami nowej komisji są koprodukcje z Luksemburgiem. Region zabiega także o utworzenie funduszu filmowego z prawdziwego zdarzenia, ukierunkowanego na debiuty, ze względu na umiejscowienie w stolicy landu Saarbrucken festiwalu młodych reżyserów.
Wyjątkowo ciekawym i wartym zapamiętania wydarzeniem konferencji było spotkanie z Tiną Bianchi z Film Commission Regionu Lazio we Włoszech. W skali całego kraju ten region ma wyjątkowe znaczenie na mapie produkcji filmowej. We Włoszech, podobnie jak w Niemczech, regionalne fundusze filmowe są cenionym partnerem produkcji filmowej. Podczas gdy niektóre regiony, jak Piemont, musiały od zera budować infrastrukturę filmową, tak tradycje kinematograficzne w regionie Lazio są jak wiadomo bardzo silne. Mimo to instytucja taka jak komisja filmowa to pomysł stosunkowo niedawny. Komisję założyło miasto Rzym w celu pozyskania w regionie produkcji narodowych i koprodukcji międzynarodowych. W Rzymie znajdziecie lokalizacje do wszelkiego rodzaju filmów, nie tylko historycznych, mówiła Tina Bianchi. 80% włoskiej produkcji ulokowane jest w Rzymie. 70% nadawców włoskich telewizyjnych działa na tym terenie. Władze Rzymu za pośrednictwem Komisji zachęcają do wykorzystywania miejscowych ekip, profesjonalistów, bazy technicznej. Komisja stara się wspierać produkcje na każdym etapie, pracuje także nad rozwojem festiwali i wydarzeń filmowych w regionie (m.in. MFF w Rzymie).
Jednym z podstawowych celów działania Komisji jest doprowadzenie do ulokowania w regionie koprodukcji międzynarodowych. Ma podpisaną umowę o współpracy z film commission Ile-de-France, z komisją w Madrycie i z Medienboard Berlin-Brandendburg.
Narzędzia finansowe, jakimi posługuje się komisja regionu Lazio to przede wszystkim fundusz Venture Captital – fundusz inwestycyjny w wysokości ok. 7 mln euro. Komisja staje się udziałowcem, koproducentem powstających przy jej wsparciu filmów. Nowym instrumentem finansowym jest rodzaj funduszu gwarancyjnego, ułatwiającego uzyskanie kredytu. Komisja walczy obecnie o wprowadzenie możliwości szybkiego odzyskania VAT przez producentów zagranicznych. Budżet na funkcjonowanie samej Komisji to kwota ok. 250 000 euro rocznie. Tina podkreśliła, że inne regiony włoskie także zabiegają o założenie lub rozwój regionalnych komisji filmowych.
Wystąpienia panelistów miały różną temperaturę i siłę przebicia, jednakże wnioski prawie zawsze okazywały się zbieżne. Jak zwrócił uwagę moderujący dyskusję Jacek Wilczyński, regionalne fundusze filmowe sprawdzają się w praktyce, nie bankrutują, co więcej, utrzymują się i rozwijają. Mają różną formę, czasem spółek prywatnych, jak w Niemczech, czasem są to specjalnie powołane instytucje, czasem, jak u nas, funkcjonują w urzędach administracji samorządowej lub przy instytucjach kultury, ale cele ich działalności są niemal identyczne. Dlatego regulaminy zakładają, że pieniądze otrzymane od RFFów powinny być wydatkowane w całości w regionie, lub nawet w dwukrotnej wysokości kwoty wsparcia.
Jednym z najważniejszych wątków dyskusji była sprawa uczestnictwa RFFów i ich roli w koprodukcjach i usługach międzynarodowych. Eric Crone zapytany, co decyduje o wyborze lokacji, wymieniał po kolei: atrakcyjność regionu, dostępność i kwalifikacje ekipy, logistyka rozwiązań organizacyjnych i transportowych, warunki techniczne, dostępność sprzętu zamiennego, a także szeroko rozumiana pomoc ze stron władz lokalnych. Nie tylko w sensie organizacyjnym, ale także kreacyjnym. Im większa jest ta pomoc i chęci, tym bardziej producenci skłonni są wybrać dany region czy lokację.
Dzięki współpracy regionalnej nawet duże produkcje, filmy wysokobudżetowe mogą wiele zyskać, przede wszystkim artystycznie – kiedy do filmu przeniknie trochę kolorytu lokalnego. Polska ma wiele do zaoferowania zagranicznym kontrahentom, podkreślał Crone. Tyle, że tutaj po prostu trudniej dotrzeć, bo jak już się przyjedzie, to Polacy potrafią się partnerem wspaniale zająć. Peter Zavrel z Vienna Film Fund zauważył, jak bardzo rozwojową formą produkcji jest koprodukcja międzynarodowa; kiedyś miał może jednego koproducenta zagranicznego rocznie; dzisiaj blisko 50% to koprodukcje z Niemcami, Francją i Węgrami. Przykładem takiej modelowej koprodukcji opartej – co ważne i niestety niezwykle rzadkie – o nazwisko wybitnego i rozpoznawalnego europejskiego reżysera – jest „Biała wstążka” Michaela Haneke, film który powstał z udziałem Austrii, Niemiec i Francji. Kolejną konferencję RFF-ów KIPA planuje za rok.
Anna Wróblewska, Stowarzyszenie Filmowców Polskich