08.09.2022

Prezeska KIPA o stanie rynku filmowego – wywiad Magazynu Filmowego z Alicją Grawon-Jaksik

„NAJWAŻNIEJSZY JEST BILANS”

Marcin Radomski: KIPA to najstarsza i największa organizacja producencka polskiego rynku. Powstała w 2000 roku i  zrzesza obecnie 163 firmy producenckie, w tym te największe, ale też producentów animacji czy dokumentów. Jesteś trzecim jej prezesem od powstania, pierwszą kobietą, spotykamy się na końcówce Twojej kadencji. Jaka była Twoja filozofia działania KIPA w ostatnich 3 latach?

Alicja Grawon-Jaksik: KIPA zajmuje szczególne miejsce wśród polskich filmowych organizacji branżowych. Jesteśmy jedną z niewielu izb gospodarczych w sektorze kultury, co jest nie bez znaczenia, bo regulują nas odpowiednie przepisy prawa zaprojektowane według działań i potrzeb właściwych dla przedsiębiorców. Moja filozofia to myślenie biznesowe i działanie na rzecz ładu w sektorze kultury. Kieruję się logiką nie tylko określonej grupy, w naszym przypadku producentów, lecz biorę pod uwagę równowagę interesów wszystkich podmiotów sektora filmowego, w tym  twórców, dystrybutorów, kin i podmiotów publicznych, bo mam bardzo dużą świadomość, że jesteśmy systemem naczyń połączonych. KIPA pełni podobną funkcję jak SFP, przy czym w naszym DNA są producenci. W realizacji tej filozofii pomaga nam doświadczenie zdobyte w ramach ponad już 20 letniego funkcjonowania Izby. Moim zdaniem mamy teraz dwa bieguny rozwoju rynku. Ten, w którym sami jako producenci bierzemy ciężar produkcji na siebie, ale pozostając niezależnymi właścicielami praw i decydującymi o tym, co robimy oraz ten, w którym współpracujemy z partnerem „zamawiającym”, nadawcą, czy platformą, gdzie to nasz partner jest właścicielem praw i dysponentem naszego filmu. To dwie różne ścieżki, także artystycznie, rządzące się własnymi prawami. Obie w równym stopniu nie powinny znikać z pola widzenia tych, którzy mają wpływ na kształtowanie otoczenia systemowego. Z mojego nie znikają.

Jaka dziś jest sytuacja branży filmowej, szczególnie producentów obecnych na naszym rynku?

Najważniejsza jest wolność i niezależność polskich producentów, bo to się przekłada na wolność i niezależność artystyczną twórców. Muszą mieć dostęp do pieniędzy, za które będą realizować niezależne, dobre filmy. Platformy streamingowe są dużym partnerem, powietrzem na rynku, natomiast zamawiają produkcje na potrzeby własne i swoich często globalnych odbiorców. Wystarczy popatrzeć na Francję czy Niemcy i zobaczymy, że o rynek krajowy trzeba dbać i chronić go, bo nikt z zagranicy nie będzie myślał np. o kondycji polskich małych podmiotów. To się będzie pogłębiać, bo nadchodzi nowy kryzys gospodarczy, a wciąż odczuwamy skutki pandemii. Tymczasem finansowanie produkcji przez platformy jest dużo łatwiej dostępne i  w warunkach ekonomicznych w jakich obecnie jesteśmy, często stanowi to o wyborze właśnie takiej ścieżki, co wpływa też na podejmowane tematy czy gatunki powstających filmów. To naturalne. Niestety, dziś polskie tytuły w kinie nie zwracają się na takim poziomie, jak do tej pory. Dodatkowo, film który 2 lata temu kosztował 6-7 mln zł, dzisiaj jest o 2 mln zł droższy. Dotacje PISF ograniczone są kwotowo regulacją Ministerstwa, przez co Dyrektor Instytutu standardowo może przeznaczyć na jeden film około 4 mln zł. Oznacza to, że producent musi zebrać jeszcze 5 mln zł z rynku prywatnego. Zgromadzenie budżetu takiej wysokości, wciąż w warunkach pandemicznych, oznacza często wyprzedanie wszystkich lub większości praw (pól eksploatacji). Aby dać przestrzeń do realizacji polskich, autorskich filmów trzeba już dzisiaj myśleć o nowych instrumentach systemowych, które ułatwią kompletowanie takich budżetów. Wszyscy powinniśmy chcieć, żeby przychody z dystrybucji trafiały do niezależnych polskich producentów i były przez nich reinwestowane budując polski kapitał kulturowy. Taki optymalny stan wymaga stymulowania przez sektor publiczny  i proponowania nowych rozwiązań w zakresie ochrony i rozwoju polskiego rynku audiowizualnego. Krajowe filmy mają znakomite wyniki na platformach, ale my chcemy być znani także z kina autorskiego. Popularność i prestiż polskiego sektora filmowego muszą iść ramię w ramię. Najważniejszy dla rozwoju jest balans rynkowy.

A jak w twojej opinii będzie wyglądała branża filmowa w Polsce?

Polska jest i będzie atrakcyjnym rynkiem dla zewnętrznych partnerów, bo jest duża, cywilizowana, mamy struktury i zasoby ludzkie – talenty, ekipy, fachowców. To czego nam brakuje to odpowiednie zaplecze pod względem infrastruktury i studiów filmowych oraz większej elastyczności finansowej w firmach. Moglibyśmy powalczyć o porządne hale i miasteczko filmowe.

W kwestiach miękkich, coraz bardziej widoczne jest nowe podejście do człowieka na planie zdjęciowym, pojawienie się koordynatorów intymności, parytety płciowe, rozmowy z powstałymi organizacjami zawodowymi o warunkach i komforcie pracy ekip filmowych. To sprawy nie do przecenienia. Znów, dla dobrych efektów, trzeba działać od zewnątrz, praktycznie, ale także od wewnątrz, czyli od strony kreowania przestrzeni do pracy tym, którzy te filmy tworzą. To trendy i europejskie standardy pracy, w miarę pojawiania się coraz większej ilości projektów powstających z takimi partnerami, przychodzą i rozwijać się będą także u nas. To dobrze.

Myśląc o przyszłości, trzeba antycypować długofalowo i patrzeć, co się dzieje u sąsiadów. Powinniśmy zadbać o kino autorskie. Pieniądze dają wolność do realizacji artystycznych produkcji. Powinno nam zależeć na jak największej liczbie filmów i innych treści, np. seriali produkowanych w Polsce. Wtedy możemy reinwestować i budować bibliotekę polskich filmów należących do polskich podmiotów. Wsparcie to nie powinno ograniczać się jedynie do dotacji i zachęt. Trzeba myśleć o mechanizmach zapewniających płynność producentom. W warunkach inflacji, presji kosztowej, podwyższonego ryzyka związanego ze zbliżającym się kryzysem, cashflow produkcji powinno być kolejnym „oczkiem w głowie” systemu wsparcia publicznego. Trzeba skutecznie zachęcić banki do udzielania kredytów pomostowych, wprowadzając znane na świecie i w Polsce w innych sektorach gospodarki mechanizmy zabezpieczenia się na dotacjach. To projekt filmowy powinien stać w centrum zainteresowania, stąd należy rozważyć uelastycznienie mechanizmów cesji.  Pomyślmy też o wsparciu polskich filmów w kinach, musimy powalczyć o  powrót publiczności na poziomie 1 do 1,5 mln widzów na najpopularniejszych tytułach, to powinny być wyniki osiągalne, tak jak przed pandemią. Trzeba wejść w dialog z partnerami, jak tę przestrzeń rozwinąć, aby wydłużyć obecność polskich filmów na ekranie. Rozmawialiśmy o tym w szczycie pandemii, trzeba wrócić do części tych pomysłów. Skrócenie okien eksploatacji działa na minus dla całego systemu, ale już widać, że duże platformy wracają do prezentacji filmów w kinie, bo mają podobne wnioski. Niezwykle ważne jest także w tym kontekście budowanie relacji z polskimi widzami, którzy przecież kochają polskie kino, ale chcielibyśmy, żeby częściej chodzili do kin na nowe polskie filmy.

Od momentu powstania w 2000 r. KIPA aktywnie uczestniczy w ciągłym rozwoju polskiego przemysłu audiowizualnego. Co udało się osiągnąć w ostatnich trzech latach?

Pracuję w KIPA czternaście lat i wiem, że zdrowy rozwój i ład rynkowy są kluczowymi elementami, dlatego właśnie one stoją w centrum naszych decyzji, gdy inicjujemy i realizujemy nasze cele. Dotyczy to szczególnie aktywności KIPA jakie podejmowaliśmy w ostatnich trzech latach. Było dla mnie jasne, że od samego początku, potrzebujemy wyznaczyć 3 obszary w których będziemy wzmacniać naszą pozycję: struktury krajowe, czyli zbudowanie relacji z otoczeniem biznesowym, dystrybutorami, kinami, prywatnymi podmiotami; struktury międzynarodowe i wreszcie dialog z sektorem publicznym w zakresie inicjowania zmian legislacyjnych sprzyjających rozwojowi rynku i filmowców w miejscach, w których dotąd byliśmy nieobecni lub mało widoczni (Ministerstwo Rozwoju, Ministerstwo Edukacji, KPRM, M.st. Warszawa, samorządy). Faktycznie, na początku wzmocniliśmy struktury współpracy krajowej z naturalnymi, biznesowymi partnerami, głównie dystrybutorami, wielkimi sieciami kinowymi i platformami streamingowymi. Następnie w 2020 roku przystąpiliśmy do największej europejskiej organizacji producenckiej CEPI (European Audiovisual Production), która skupia krajowe stowarzyszenia niezależnych producentów z całej Europy. Nasz wkład został tam szybko doceniony. Już rok później zostałam wybrana do zarządu tej organizacji, jako pierwsza Polka w historii. To daje KIPA dostęp do informacji, które możemy redystrybuować, robić szybkie dokumentacje o tym co dzieje się na danym rynku, co się zmienia i jak działają nowi gracze rynkowi, w tym platformy. To bardzo ważne w zmieniającym się świecie, kto, w którym konkretnie kraju i na jakich warunkach współpracuje. Co więcej, w podobnym czasie przystąpiliśmy do struktur FIAPF (International Federation of Film Producers Associations), dzięki czemu zyskaliśmy kolejną możliwość wpływu na Komisję Europejską. Od początku prowadzę też dialog z sektorem publicznym i samorządowym, nie tylko MKiDN, ale także innymi resortami.  Dzięki tej 3-letniej pracy instytucje publiczne i samorządy lepiej znają polski rynek filmowy. Przekazujemy im kalkulacje dotyczące generowanych przez producentów wskaźników gospodarczych np. przychodów, liczby małych i średnich przedsiębiorców w sektorze, generowanych miejsc pracy. Uświadamiamy ile znaczymy dla gospodarki i jaki jest nasz potencjał rozwojowy, zarówno na poziomie rządowym, jak i samorządowym. To był ważny czynnik m.in. przy podejmowaniu decyzji o utworzeniu Gdańskiego Funduszu Filmowego.

Chcecie, aby polscy twórcy i producenci mogli w pełni korzystać z możliwości, jakie ma dziś branża filmowa. Na co jeszcze zwracacie uwagę?

To jakie podejmiemy dziś działania w kierunku kształtowania kompetencji profesjonalistów rynku audiowizualnego, będzie decydować o sukcesie polskiego rynku w przyszłości i jego przewagach konkurencyjnych. Wierzę, że dobre przygotowanie merytoryczne i praktyczne, przyniesie korzyści zarówno polskim producentom, podmiotom zamawiającym filmy i seriale, jak i szeroko rozumianemu sektorowi audiowizualnemu. Dlatego szukamy nisz, obszarów, w których polscy filmowcy mogliby się wyspecjalizować stając się pożądanymi fachowcami, albo nadrobić zaległości w umiejętnościach, które potrzebne są w produkcji i na planie zdjęciowym projektów realizowanych w międzynarodowych standardach. Takim działaniem był np. program szkoleniowy „Kompetencje przyszłości”, zrealizowany przez KIPA w 2021 r. we współpracy z Netflixem, gdzie szkoliliśmy administratorów filmowych, ale też supervisorów VFX.  Przez 3 lata mojej kadencji zorganizowaliśmy w różnych programach szkoleniowych i edukacyjnych ponad 70 wydarzeń, z których skorzystało ponad 2000 uczestników i wzięło udział ponad 200 ekspertów polskich oraz zagranicznych. Wydaliśmy 6 poradników dostępnych dla wszystkich na naszych stronach o developmencie filmowym, ale też współpracy z platformami, recoupment planie, koprodukcjach międzynarodowych, dystrybucji. Analizujemy rynek każdego dnia, staramy się antycypować luki rynkowe i natychmiast reagować. Mało kto zdaje sobie sprawę, że te wszystkie działania Izby inicjuje i wdraża w życie 4 osobowy zespół, ze mną na czele.

A propos natychmiastowych reakcji. Kryzys wywołany przez COVID-19 okazał się druzgocący dla wielu branż, w tym dla środowiska twórczego. Jakie były najważniejsze działania KIPA w pandemii?

W marcu 2020 roku, ledwie po sześciu miesiącach działania Zarządu KIPA w obecnej kadencji, musieliśmy podejmować ważne bezprecedensowe decyzje. Od razu po wybuchu pandemii zaczęliśmy monitorować sytuację dotyczącą bezpieczeństwa pracy na planach filmowych oraz dystrybucji filmowej. Przygotowywaliśmy działania i restrykcje adekwatne dla branży – tj. takie które spełniałyby wszystkie wymogi powszechnych obostrzeń, ale jednocześnie nie sparaliżowały rynku filmowego. Aktywnie braliśmy udział w forum kryzysowym branży działającym przy PISF. Najważniejszym zrealizowanym działaniem był jednak fundusz pomocowy dla ekip filmowych „Producenci Pomagają Ekipom” zarządzany przez KIPA i dofinansowany przez platformę Netflix, który był 1 z 5 takich funduszy utworzonych na świecie. Nam udało się tę pomoc ściągnąć do Polski. Stworzyliśmy realne wsparcie dla produkcji wstrzymanych przez pandemię. Beneficjentami dwóch milionów złotych były osoby fizyczne. Wsparliśmy ich prawie 800. Na miarę naszych sił uważam, że zadanie związane z ochroną rynku w czasie pandemii wykonaliśmy co najmniej na 100%.

Podobnie, w sytuacji wojny w Ukrainie byliśmy jedną z pierwszych organizacji, która wraz z Polską Akademią Filmową, skomunikowała się i zorganizowała pomoc dla potrzebujących. Zadaniem KIPA była redystrybucja informacji w Europie. To działanie metodą szybkiej reakcji, ale właśnie od tego są organizacje środowiskowe. Pomagamy tam, gdzie możemy i wiemy jak skutecznie to robić.  Bierzemy na siebie ciężar profesjonalizacji branżowej i standaryzacji zasad współpracy, pilnując również tego, żeby wiedza o tym jak produkować filmy zgodnie ze sztuką i praktyką filmową trafiała do tych, którzy stawiają na rynku pierwsze kroki. Tu pomaga też bardzo SFP, największa filmowa organizacja środowiskowa.

Jakie cele KIPA udało się osiągnąć?

Były cele wewnętrzne, organizacyjne, jak np. dołączenie się nowych firm. W 3 lata KIPA wzmocniła się o 63  nowych członków – firm producenckich. Były cele zewnętrzne, np. wzmocnienie pozycji KIPA i polskich producentów na arenie międzynarodowej I tak, Izba dołączyła do sieci siostrzanych organizacji producenckich ze świata i Europy, co poszerzyło nasze możliwości lobbingowe m.in. w Komisji Europejskiej. Ale skupię się na celach najważniejszych dla nas na rynku krajowym – legislacyjnych. Mieliśmy ich trzy. Pierwszy dotyczył dyrektywy audiowizualnej w kontekście obecności platform i tego w jaki sposób funkcjonują one na rynku, czyli jak wspierają i rozwijają sektor filmowy. Drugi to dyrektywa o prawie autorskim na jednolitym rynku cyfrowym, która jest właśnie omawiana i najbliższy czas będzie związany z jej zaimplementowaniem. To będzie dla filmowców „gorący czas”. Trzeci to „zachęty”, do których omawiania byłam zaproszona już w 2017 roku przez wiceministra Jarosława Sellina. Potem sprawę przejął PISF, a ustawa weszła w życie w 2019 roku i stała się kamieniem milowym zarówno dla producentów, jak i całego polskiego rynku, wprowadzając nową ekonomiczną logikę dofinansowania projektów filmowych i zwiększając wolumen tego, ile się u nas produkuje. Nad czwartym celem nadal pracujemy. To utrzymanie wyjątku dla europejskiego rynku filmowego w zakresie geo-blockingu, który oznacza, że nadal będziemy mogli sprzedawać i licencjonować, biorąc pod uwagę różne możliwości i potrzeby dystrybucyjne na różnych terytoriach, czyli w oparciu o ekskluzywności terytorialne. Producenci treści ograniczają dostęp do określonej lokalizacji, głównie z powodu licencji, praw autorskich, dyskryminacji cenowej lub w celu blokowania treści niezgodnych z prawem. Komisja Europejska wraca wciąż do tego, by filmy sprzedawane były 1 licencją na cały świat. To zabije model zbierania środków oparty o tzw. ‘pre-sale’ na danych terytoriach w produkcjach europejskich, a jednocześnie żaden dystrybutor nie zapłaci za 1 licencję takich środków, które mogłyby to rekompensować.

Dużo mówimy w tej rozmowie o modelach biznesowych i finansowaniu, tak. To producencki chleb powszedni, ale dla mnie jako Prezeski KIPA dzisiejsza rozmowa to przede wszystkim rozmowa o tym, jakie warunki będą miały polskie firmy, by móc nadal prowadzić zdrową działalność w kinematografii – produkować kino komercyjne, na „zamówienie”, ale przede wszystkim także filmy niezależnie, czyli zachowując prawa (tzw. IP) przy sobie. By realizować silne i mocne kino autorskie, dając odpowiednią przestrzeń twórczą i mieć taką możliwość.

Największe szanse i zagrożenia?

Istotne są standardy pracy i stawki, szczególnie w sytuacji wysokiej inflacji, to na już. Trzeba o tym rozmawiać. KIPA bardzo mocno działa na rzecz ładu i równowagi rynkowej. Reinwestycje bezpośrednio w polskie produkcje też są ważne. Wprowadziły je w najbardziej zaawansowanej formie Francja 25% i Włochy 17%, choć stopniowo kolejne kraje dołączają do stawki, m.in. Hiszpania, Portugalia i Dania. Polska wprowadziła je w 2020 r. w formule opłat na Fundusz Audiowizualny PISF, w wysokości 1,5%. Obecnie już jest czas na rozmowę o ambitniejszym rozwiązaniu.

Myślmy też szerzej i do przodu, patrz – Krajowy Plan Odbudowy, czyli potężne pieniądze ze środków unijnych, które mają m.in. wspierać sektory kultury. Trzeba o nie zawalczyć. Polski KPO ma przeznaczyć w Polsce 300 mln złotych na kulturę, ale są to środki w dużej mierze przeznaczone na inwestycję w innym sektorze. Sektor filmowy w Polsce zupełnie nie został wzięty pod uwagę, podczas gdy w krajach takich jak Hiszpania, Francja, Włochy, Czechy i Grecja zakłada się daleko idące reformy i działania wspierające produkcję audiowizualną, budowanie hubów produkcyjnych, bezpośrednie wsparcie finansowe dla narodowych funduszy takich jak PISF. Włosi przykładowo przeznaczą 164 mln na działania dedykowane rozwojowi branży filmowej, w tym poprawę jej infrastruktury. Francja przeznaczy 165,5 mln euro na sektor kinematografii, Hiszpania 200 mln euro na budowę „audiowizualnego hubu”, Grecja 168 mln euro m.in. na wsparcie dla produkcji kina greckiego. Musimy zawalczyć o polską pozycję. Bijemy się o to, by jako polski rynek filmowy mieć właściwe miejsce na mapie Europy, z silnym i słyszalnym głosem kina autorskiego, ale też z rentownymi projektami, które pozwolą rozwijać nasze firmy producenckie i budować kapitał kulturowy tu, u nas. Nikt się na nas nie będzie oglądał. Ani ci, którzy siedzą w siedzibach międzynarodowych graczy w Londynie, Atlancie czy LA, ani koledzy z innych krajów europejskich. To jak zadbamy o zapewnienie harmonii rozwoju rynku, zdeterminuje kierunek, w którym jako kinematografia pójdziemy. Biznesowo i przede wszystkim artystycznie. Trzeba wiedzieć co się dzieje wokół, nie jesteśmy wyspą. Ale nie zgubmy z pola widzenia polskiego kina, śledząc wyścigi wielkich gigantów.

 

Wywiad ukazał się w Magazynie Filmowym 38.MF_09_2022

 

KIPA